"Tego ranka, kiedy nasza kareta przejechała przez most Świętego Anioła, ujrzeliśmy San Pietro, przy końcu uliczki długiej i wąskiej. Plac zamknięty w ramionach kręgu kolumn Berniniego, to najpiękniejsza rzecz jaka istnieje. Po środku znajduje się wielki obelisk egipski, po prawej i lewej, dwie fontanny, których woda gwałtownie podnosi się strumieniem, by opaść spokojnie w dół. Cichy i monotonny szum rozchodzi się echem wśród kolumnady i skłania do marzeń. Pozostaje jedynie wzruszyć się Bazyliką Świętego Piotra. Niestety czar ten umyka tym, którzy przybywają w karecie..."

STENDHAL, "Kroniki rzymskie", 1827
Nie wiem, czy choć raz w życiu przydarzyło się Wam to, co przydarza się mnie, za każdym razem, kiedy zmierzam w kierunku Bazyliki Świętego Piotra. Idąc Via Della Conciliazione jestem beztrosko bezmyślna. Zaledwie jednak opuszczę tę monumentalną ulicę, wkroczę na wielki plac, który wita rozwierając ramiona swojej kolumnady, zaledwie minę obelisk i śpiewające fontanny, beztroska opuszcza mnie ustępując miejsca zadziwieniu, oszołomieniu i pewnego rodzaju niepokojowi, przed rzeczą Wielką. Uczucia te narastają z każdym krokiem przybliżającym mnie do świątyni, aż do momentu, w którym wejdę na schody, minę przedsionek i przekroczę próg olbrzymich drzwi. Wtedy wszelki niepokój ustępuje miejsca bezgranicznej ciekawości...

Agnieszka Zakrzewicz, 1997

sobota, 23 kwietnia 2011

2. PLAC ŚWIĘTEGO PIOTRA






ZAKUP E-BOOK 


Jeszcze na początku XX wieku do Bazyliki św. Piotra dochodziło się wąskimi uliczkami, zabudowanymi starymi domami, gdzie w oknach zwykle wisiało suszące się na słońcu pranie. W wędrówce pielgrzymom i turystom towarzyszyły odgłosy. Szmer fontann. Śmiechy i krzyki dzieci. Uliczny gwar. A w nocy – lekko rozświetlonej latarenkami, zawieszonymi na drewnianych palach – miauczenie wszechobecnych kotów. Musiało być coś niezwykłego w tym poszukiwaniu, w tym oczekiwaniu, aby wyjść wreszcie z ostatniego zaułka i zobaczyć cud....
Dziś do San Pietro prowadzi Via Della Conciliazione – wielka, zimna ulica – monstrum architektoniczne, choć niektórym się podoba. Jej budowę rozpoczął Benito Mussolini po podpisaniu traktatów laterańskich. To symbol pojednania Republiki Włoskiej ze Stolicą Apostolską i puszczenia w niepamięć upadku Państwa Kościelnego w 1870 roku. Ulicę zaprojektowali architekci Marcello Piacentini i Attilio Spaccarelli. Została jednak otworzona dopiero w 1950 z okazji inauguracji Roku Świętego. Symbolizuje drogę pojednania z Bogiem, jaką pielgrzym musi przebyć, zanim wstąpi do Jego domu, nim przestąpi próg najważniejszej świątyni katolicyzmu.
Ulica prowadzi w otwarte ramiona kolumnady otaczającej owalny plac i zbudowanej przez Berniniego w latach 1656–67, w okresie pontyfikatu Aleksandra VII. Została skomponowana z 284 kolumn w porządku doryckim i 88 pilastrów granitowych, tworzących trzy szerokie galerie, na których ustawiono posągi świętych i papieży. Posągi przyjęły dość śmieszne pozy, ale nikt na nie nie patrzy, a ponieważ są dobrze ustawione, pełnią swoją funkcję ozdobną – pisał Stendhal w 1829 roku. W ten sposób nie tylko wyrażono mistyczny koncept ramion obejmujących cały chrześcijański świat, ale i rozwiązano problem procesji papieskich odbywających się na wolnym powietrzu. Kolumnada Berniniego jest po prostu genialna – to perfekcja sztuki.
W centralnym punkcie placu znajduje się obelisk z czerwonego granitu, ustawiony z rozkazu papieża Sykstusa V już w 1586 roku. Obelisk mierzy 25 metrów wysokości. To ten sam obelisk, który został sprowadzony do Rzymu w 40 roku n.e. przez Kaligulę i zdobił cyrk Nerona na Vaticanum. Nie wiadomo, czy imperator kazał go wyciosać dla siebie w Egipcie, czy raczej – co jest bardziej prawdopodobne – zabrał z którejś ze świątyń. Stendhal twierdzi, że pochodził z prastarego miasta Heliopolis, nazywanego Kołyską Bogów, gdyż to tutaj, zgodnie z wierzeniami, na początku świata istniał nieruchomy ocean Nun – z niego wyłonił się bóg-stworzyciel Atum-Re, który zrodził pierwszych bogów. Był on drugim co do wysokości obeliskiem Romy – zaraz po obelisku laterańskim – ale na pewno najbardziej znaczącym. Przywieziono go statkiem specjalnie skonstruowanym w tym celu.
Zaszczytu przeniesienia słupa granitowego z pierwotnego miejsca pobytu na plac dostąpił Domenico Fontana – bardzo zdolny szwajcarski architekt i inżynier. Choć Fontana pozostawił po sobie wiele interesujących dzieł (między innymi Bazylikę św. Jana na Lateranie) – jego imię rozsławiło właśnie przeniesienie obelisku. Manewr transportu był tak trudny, że wymagał czterech miesięcy, stu pięćdziesięciu koni i sześciuset ludzi. Fontana wykonywał go pod groźbą ścięcia głowy. W pobliżu czekał więc na niego powóz gotowy do ucieczki, w przypadku gdyby granitowy blok się rozbił, ukruszył lub pękł. Całą historię opisał później w swojej ilustrowanej księdze wydanej w 1590 roku. Della transportatione dell’obelisco Vaticano e delle fabriche di Sisto V. Do przemieszczenia granitowego słupa architekt użył tych samych an- tycznych systemów, które stosowali już Egipcjanie i Rzymianie, wznosząc monumentalne budowle. Na szczycie obelisku została umieszczona relikwia Świętego Krzyża (fragment drzewa Męki Pańskiej przywieziony z Ziemi Świętej przez cesarzową Helenę, matkę Konstantyna). Dawniej znajdowała się tam urna – kula z brązu – w której spoczywały prochy Juliusza Cezara. U podnóża cokołu rozpościera się róża wiatrów.

Za każdym razem, kiedy patrzę na obelisk zdobiący plac św. Piotra, myślę o tym, co widział ten granitowy słup, czego był świadkiem i jak wiele mógłby opowiedzieć... Idąc do bazyliki, zawsze się pod nim zatrzymuję, patrzę, jak ludzie obojętnie go mijają... Dla mnie to jeden z najcenniejszych zabytków ludzkiej cywilizacji.
Symetrycznie względem obelisku, po obu jego stronach, znajdują się dwie fontanny, które nie są bliźniacze, choć takimi się wydają. Dwie błyszczące piramidy białej piany – jak je nazwał Stendhal. Wcześniej fontanna była tylko jedna i zupełnie inna, ale i plac nie był ten sam co dziś...
Pierwszą fontannę ustawił Innocenty VIII w 1490 roku (a więc jeszcze przed przeniesieniem na plac antycznego granitowego słupa), sytuując ją po prawej stronie, gdzie stała sobie spokojnie przez ponad sto lat. Przebudowy placu św. Piotra pod ką- tem „hydraulicznym” dokonał Carlo Maderno zrozkazu papieża „fontannisty” – Pawła V. W swoim projekcie utrzymał pierwotną linię fontanny, ale wyposażył ją w pewną innowację, która była też nowością w architekturze Rzymu – górną misę umieścił odwrotnie, tworząc zwieńczenie w rodzaju kapelusza.
Fontanna Maderny nie jest zwyczajną fontanną, jak mogłoby się wydawać. Na pierwszy rzut oka nie robi specjalnego wrażenia, w porównaniu do innych wspaniałych i bardziej wystawnych urządzeń wodnych, które na każdym kroku zdobią Rzym. Jej niezwykłość polega jednak na tym, że strumień wody wznosi się na wysokość ośmiu metrów, a urządzenie przelewa jednorazowo aż trzysta hektolitrów wody. I jest drugą co do ilości przelewanej wody – po Fontannie di Trevi – fontanną w Rzymie. Arcydzieło wielkiego architekta stało samotnie przez pięćdziesiąt pięć lat, aż do czasów papieża Aleksandra VII Chigi, który obarczył Berniniego zaszczytem skonstruowania drugiej, pozornie bliźniaczej fontanny.
Trzysta hektolitrów – to niemało. Pierwszy akwen, Acqua Paola, z którego czerpano wodę zasilającą instalacje hydrauliczne Placu św. Piotra, nie wystarczał na wprawienie w ruch dwóch fontann, tak aby obie tryskały na pożądaną wysokość. Brak wody spowodował, że dzieło Berniniego oddano do użytku dopiero w 1617 roku. Brak względny, ponieważ od samego początku istniał dostawca wody dla drugiej fontanny, i to nie byle jaki – książę rzymski Flavio Orsini. Proponował tysiąc hektolitrów ze swojego jeziora Bracciano. Niestety woda ta nie nadawała się do picia. Propozycję odrzucili Aleksander VII i Klemens X, ale przyjął ją w końcu Innocenty XI, nie bacząc na zdrowie Rzymian.
I tak książę Orsini uczynił wodę niezdatną do picia wodą pitną, dzięki czemu fontanna Berniniego trysnęła na wysokość ośmiu metrów, tak jak fontanna Maderny. Teraz obie wylewają z siebie wodę na kształt wachlarzy, a ich cichy i monotonny szum rozchodzi się echem wśród kolumnady...



Agnieszka Zakrzewicz


Dominik Fontana "Della transportatione dell'obelisco Vaticano e delle fabriche di Sisto V", 1590 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz